Piesek i śpiąca królewna

Moja mama bardzo chciała mieć malusieńkiego pieseczka. Marzył się jej maltańczyk, ale gdy zobaczyła cenę zrezygnowała. Zaczęła odwiedzać giełdę zwierząt, spodobał jej się ratlerek, ale nie zdecydowała się na zakup. W następnym tygodniu sprzedawczyni u której mama oglądała ratlerki też przyjechała na tę giełdę, tyle że już z jednym pieskiem, a dlaczego? Bo nikt go nie chciał kupić, gdyż nie miał brązowych plam na sierści, tylko był cały rudy. 
Mama pokochała rudzielca i tak zamieszkał z nami. 
Pod swoje skrzydła przyjął go (a raczej ją) kot, który do tej pory, gdy Kropka (bo tak nazwaliśmy pieska) wpada w tarapaty, biegnie jej na pomoc.


Kropka i Kocilla, albo Kocisław.
Oczywiście zdjęcie jest już stare, Kropka wyrosła i teraz jest wielkości kota.


Gdy zobaczyłam ten hafcik zdecydowałam, że muszę go wyszyć dla mamy i tak oto powstaje maltańczyk 




Tyle zrobiłam wczoraj wieczorem





Codziennie około godziny 12 usypiam moją bratanicę Nikusię. Zazwyczaj jak mała zaśnie wyjmuję mój hafcik. Tak było i tym razem, siedziałam sobie i wyszywałam po cichutku, gdy Niki wstała, wygramoliła się z pod kołdry i zaczęła pełznąć w moją stronę. 
Położyła się i patrzyła jak igła wędruje w górę i w dół, gdy po chwili usłyszałam jej rytmiczny oddech. 
Patrzę, a mała śpi. 
Tak rozkosznie spała, że aż pstryknęłam jej zdjęcie...






1 komentarz:

  1. Hihi, a ja się zastanawiałam czy to prawdziwy piesek czy zabawka kotka :).
    Chętnie obejrzałabym jego aktualne zdjęcie :).

    Haft dla mamy super, a mała jest przesłodka :).

    OdpowiedzUsuń