DFEA Pivoine III

Zielenina skończona, można lecieć dalej :)



DFEA Pivoine II

Ostatnio pogoda nam nie sprzyja, zatem haft idzie do przodu :)
Wzeszłym tygodniu, gdy upał był nieziemski, spaliło mi buzię, ramiona, a nawet skórę głowy (pierwszy raz spotykam się z tym, żeby skóra łuszczyła mi się na głowie) kupiłam kosmetyki do opalania, leżaki i strój kąpielowy
Co się musiało stać następnego dnia?
Popsuła się pogoda! Więc od tygodnia leżaki stoją w kącie, jeszcze nie od foliowane, strój dalej z metką, a olejki nietknięte...

Za to w ciągu pięciu dni, posunęłam się bardzo do przodu z moją piwonią. Zaczęłam się już nawet zastanawiać nad ramką. Padnie na Ikeę. Sklep, który w Szwecji jest chyba wszędzie, a przy tym bardzo tani, jest chyba taniej niż w Polsce.

Zdjęcia robione wieczorem, więc ich jakość jest kiepska, ale coś tam zawsze podratowałam przy obróbce.



DFEA Pivoine I

W końcu zaczęłam coś nowego, haft idzie bardzo szybko, na prawdę jestem zaskoczona pędem jego powstawania. Przypuszczam, że w przyszłym tygodniu skończę :)

Chciałam żeby obrazek, a właściwie obrazki, bo zamierzam wyszyć trzy, miały po 30 cm. Niestety mój zamiar haftowania dwoma nitkami na luganie, spełzł na niczym, ponieważ rozmiarowo byłyby za duże.


Zatem haftuję jedną nitką przez jedną nitkę tkaniny.
Efekt oszałamiający. Jakbym to malowała, a nie wyszywała. Ktoś kiedyś mi napisał, ze im drobniejsze krzyżyki tym ładniejszy haft, pomimo tego, że jestem zmuszona haftować głównie w dzień, zgadzam się z tym. Podpisuję się dwoma rękami ;)


A piwonię wybrałam na pierwszy ogień, bo to mój ulubiony kwiat. Marzyłam o nim, żeby mieć je w bukiecie ślubnym, ale niestety w sierpniu są one już niedostępne. Będę je miała chociaż na ścianie ;)

Mirabilia - Petal Fairy XIV

Skończyłam! 

Wczoraj krótko po 21 postawiłam ostatnie krzyżyki! W końcu po prawie dwóch latach :) Mój ostatni niedokończony haft :)

Czy pisałam już wam, że ma on dla mnie szczególne znaczenie? Wtedy, gdy tak układałam sobie mulinki i zaznaczałam kratki na kanwie cały czas myślałam o pewnym chłopaku, którego poznałam poprzedniej nocy? Tego samego chłopaka spotkałam potem wieczorem na grillu u przyjaciółki. Z tym samym chłopakiem 18 sierpnia 2011 umówiłam się na pierwszą magiczną i zaczarowaną randkę, a równo rok po tym zdarzeniu zostałam jego żoną. :)

Haftu niestety wam nie pokażę, ponieważ zostały mi backstitche, które jak się okazało robi się innymi kolorami niż cały obrazek. Pierwszy raz się z tym spotykam i nawet wcześniej nie zerknęłam na muliny, które powinnam mieć.

Zatem czeka mnie wyprawa po nici i koraliki. Chwała Bogu, że znalazłam pasmanterię, a właściwie, bardzo fajny sklep craftowy. Inaczej musiałabym czekać z ukończeniem obrazka do czerwcowej wizyty siostry, aż dostarczy mi materiały z Polski.

Zatem oglądajcie, podziwiajcie i spodziewajcie się. A czego? Skończonego obrazka!
Dziś zaczynam nowy! :)



Widać jak pięknie mienią się skrzydła?