Kocilla


Dzisiaj zdechła moja kochana kotka. 



Akurat przyjechaliśmy do Polski w piątek i byłam jeszcze dzisiaj w domu jak biedna leżała pod drzewem i tak ciężko oddychała. Gdy zjawiliśmy się popołudniu Kocillka już nie żyła.
Była bardzo łagodnym kotkiem, niejednokrotnie, gdy moja bratanica go męczyła (kładła się na niej, przytulała, czy nosiła głową w dół) nawet nie zamiauczała, a o drapaniu dziecka nie było nawet mowy. Chodziła ze mną do lasu jak pies :)

Nawet jak spaliśmy to kładła się koło nas, tak że nawet nie poczułaś, że śpisz z kotem :)




Jak z Mężem oglądaliśmy film, kładła się z nami, a my chcąc jej robić miejsce osuwaliśmy się na skraj łóżka. Wstawała wtedy niespiesznie i kładła się na tyle blisko, żeby dotykać plecami, któregoś z nas.

Moja kochana, przytulaśna, łagodna i wierna KOCILLKA




11 komentarzy:

  1. Bardzo współczuję :( Przykro jest żegnać takich przyjaciół...

    OdpowiedzUsuń
  2. To smutna wiadomość, tak śliczna kotka...

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykro mi. Kotka bardzo fajna i faktycznie łagodna jak na kocią naturę.

    A ten pies na ostatnim zdjęciu, to jest żywy czy zabawka :). Super jest :).

    OdpowiedzUsuń
  4. ojejku....przykra wiadomość...wspaniały towarzysz życia i przyjaciel.....współczuję

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi przykro. Współczuję...

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze współczuję...
    Bardzo ciepło o niej napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo współczuję, rok temu też pożegnałam mojego ukochanego kota i do dzisiaj trudno mi się z tym pogodzić. Kocilla była urocza...

    OdpowiedzUsuń
  8. To bardzo przykre stracić przyjaciela, współczuję bardzo. W maju musiałam uśpić naszego 17 letniego kocura i wiem że to boli.
    Pozdrawiam Dancia

    OdpowiedzUsuń