Dzisiaj zdechła moja kochana kotka.
Akurat przyjechaliśmy do Polski w piątek i byłam jeszcze dzisiaj w domu jak biedna leżała pod drzewem i tak ciężko oddychała. Gdy zjawiliśmy się popołudniu Kocillka już nie żyła.
Była bardzo łagodnym kotkiem, niejednokrotnie, gdy moja bratanica go męczyła (kładła się na niej, przytulała, czy nosiła głową w dół) nawet nie zamiauczała, a o drapaniu dziecka nie było nawet mowy. Chodziła ze mną do lasu jak pies :)
Nawet jak spaliśmy to kładła się koło nas, tak że nawet nie poczułaś, że śpisz z kotem :)
Jak z Mężem oglądaliśmy film, kładła się z nami, a my chcąc jej robić miejsce osuwaliśmy się na skraj łóżka. Wstawała wtedy niespiesznie i kładła się na tyle blisko, żeby dotykać plecami, któregoś z nas.
Moja kochana, przytulaśna, łagodna i wierna KOCILLKA
Bardzo współczuję :( Przykro jest żegnać takich przyjaciół...
OdpowiedzUsuńTo smutna wiadomość, tak śliczna kotka...
OdpowiedzUsuńwspółczuję... :(
OdpowiedzUsuńPrzykro mi. Kotka bardzo fajna i faktycznie łagodna jak na kocią naturę.
OdpowiedzUsuńA ten pies na ostatnim zdjęciu, to jest żywy czy zabawka :). Super jest :).
Jak najbardziej żywy :)
Usuńojejku....przykra wiadomość...wspaniały towarzysz życia i przyjaciel.....współczuję
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro. Współczuję...
OdpowiedzUsuńSzczerze współczuję...
OdpowiedzUsuńBardzo ciepło o niej napisałaś.
Bardzo współczuję, rok temu też pożegnałam mojego ukochanego kota i do dzisiaj trudno mi się z tym pogodzić. Kocilla była urocza...
OdpowiedzUsuńTo bardzo przykre stracić przyjaciela, współczuję bardzo. W maju musiałam uśpić naszego 17 letniego kocura i wiem że to boli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dancia