Podsumowanie 2017

Ten rok przyniósł mi powrót weny i powrót do Was. Przyznam, że 2016 był jałowy w robótki, ale nowa rola mamy, godzenie urządzania nowego domu, łączenie etatu i własnej działalności zabrało mi trochę czasu. W 2017 znów jest wszystko wzorcowo zorganizowane i mogłam do Was wrócić. W moim przypadku sprawdza się powiedzenie, że im więcej mam na głowie tym więcej mam czasu ;)


Wiem, ze w 2018 nie ma co liczyć na czas wolny w letnie i wiosenne dni. 2017 pokazał mi jak wiele pracy miałam właśnie w tych porach roku, a wakacje śmignęły z prędkością światła, odliczane kolejnymi sesjami. Wczesna jesień pozwoliła zwolnić, a listopad wrócić do bloga i robótek.

W 2017 można rzec skupiłam się głównie na szyciu. Kilka sukienek dla mnie i córeczki, spódniczka petit skirt, czy czapka. To tylko niewiele rzeczy które wyszły spod mojej maszyny. Jak widać formy są dosyć proste, bo w 2017 zadebiutowałam przy maszynie sama. Przy wcześniejszych sukniach pomagała mi mama, tym razem produkcja od A do Z była wyłącznie moja. Uszyłam również dwie sukienki do sesji dla moich modelek. Miętową i czerwoną, ale po to zapraszam już na Tysiąc Gwiazd.

Uszyłam również kilka kompletów soutache i powiększyłam dywanik do urządzonego już pokoju córki (tak myślę, że urządzanie mieszkania chyba nigdy się nie kończy. Mieszkamy trzy lata już i pasowałoby odmalować ściany, a wydaje się, że dopiero wczoraj się wprowadziliśmy)

Razem z mężem zrobiłam pufę, do naszego salonu w stylu NY i przerobiliśmy regał Kallax z Ikei (nie jestem miłośniczą stylu Skandynawskiego, czy loftowego. Wszystko, co modne szybko mi się nudzi, kiedy w kolejnym domu widzę te same meble... Dlatego cały czas wiernie trzymam się mojej największej miłości do klasycznie urządzonych wnętrz) 

Zaczęłam wyszywać biscornu dla mamy, ale nie zdążyłam go skończyć, bo wpadło mi dużo sesji przed świętami. Jako, że pozostało mi go tylko zszyć, mama otrzyma go w przyszłym roku ;) 


W 2017 przeczytałam 83 książki. Dużo? Mało? Dla mnie wystarczająco. Myślę, że w 2018 będzie podobnie, jeżeli nie więcej. Moim największym odkryciem jest seria o Agacie Raisin oraz książki Kasi Michalak, w której stylu się zakochałam.


W 2018 powstaną pewnie znów jakieś letnie sukienki i ubrania dla moich modelek na sesję zdjęciowe. Na moim krośnie aktualnie znajduje się The Rose of Sharon projektu (a jakże) Nory Corbett. Myślę, że wkrótce pokażę jego pierwszą odsłonę. Na razie zbieram się do złożenia większego zamówienia, które oczywiście pewnie też wam pokażę :)


Przejrzałam moja listę marzeń, ponieważ Sharon pokazała mi, że do pewnych haftów trzeba dojrzeć. I tak jak dawniej na mojej liście były małe hafciki, teraz pojawiają się te coraz bardziej skomplikowane.
Z hafciarskich marzeń chciałabym jeszcze wykonać kilka większych projektów. Postanowiłam wyszyć je na trochę ciemniejszym odcieniu lnu niż zazwyczaj. Nigdy nie haftowałam na kolorowych tkaninach i myślę, że warto spróbować.
Nie wiem, czy któryś uda mi się zacząć w 2018, ponieważ Rose of Sharon to duży projekt. Mam powody domniemywać, że w 2018 będę miała troszkę więcej wolnego i uda mi się zacząć jeszcze jakiś jeden większy haft. Dowiecie się wszystkiego latem :)

Angel of the Sea - Lavender and lace


Andromeda - Mirabilia 


Tak na prawdę nie mam już gdzie wieszać tych moich haftów, ale 2018 przyniesie nam również pozwolenie na budowę i może już w 2019 będziemy już cieszyć się naszym nowym domem :) 

Pewnie pamiętacie, kiedyś obiecałam sobie, że co roku będę robić jedną ozdobę choinkową podsumowującą rok naszej rodziny. Zrobiłam dwie, z  czego jedna się gdzieś zgubiła. Postanowiłam, że zmienię formę i ozdobę zmienię w maleńki obrazek max 10 x 15. Sama będę je projektować i będzie to nasza opowieść. Chciałabym je wieszać w różnego rodzaju maleńkich rameczkach. Jak wiecie ramki uwielbiam i gdy widzę jakaś ładną muszę się bardzo powstrzymywać, aby nie zabrać jej do domu.  Chociaż też podobają mi się hafty w tamborkach, ale ramkę zawsze łatwiej wytrzeć. A wy co sądzicie? Tamborek czy ramka?


Zapraszam Was również na mojego instagrama @tysiac_gwiazd, na razie jest tam nie wiele postów, ale powoli się rozkręcam ;) 

Owocnego 2018 :) Spełnijcie swe plany i marzenia <3


Follow my blog with Bloglovin

4 komentarze:

  1. The Rose of Sharon też jest na mojej liście marzeń ale jeszcze nie w tym roku. Będzie piękna.Powodzenia w realizacji planów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo długo się do niej zbierałam ponieważ obawiam się wyszywania tej sukienki, dla mnie wygląda na skomplikowaną

      Usuń
  2. Asiu, z tego co widzę na zdjęciu to to biscornu na lnie powstaje? A ja myślałam, że nie haftowałaś jeszcze na lnie (chodzi o komentarz u mnie). Wybacz źle Cie zrozumiałam. Tobie chodziło o kolor :) Mnie się całkiem fajnie haftuje na takich kolorowych niezbyt ciemnych tkaninach. W zasadzie nie ma dla mnie różnicy, czy jest to jasno niebieski kolor, czy kremowy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo pododają mi się takie misterne hafty. To umiejętność, którą w dzisiejszych czasach potrafi niewiele osób.
    https://cargeek.pl

    OdpowiedzUsuń